Witam serdecznie każdego przechodnia, który przez chwilę zechce podążyć ze mną Mon Chemin.

Soyez les bienvenus

wtorek, 16 lutego 2010

w pewien popołudniowy dzień zimowy...

*** wybrałam się z Córuchną na cokilkumiesięcznonieregularne szczepienie. Najpierw odwagi i sporej dawki wyobraźni wymagało dojście do furtki naszego osiedla. Służby odpowiednie uprzątnęły chodniki odpowiednio ;) , niestety przy okazji tworząc fałdy ubitego śniegu "na uboczu" (czytaj gdzie się udało wcisnąć). Rezultat wiadomy, przejście poza wcześniej wyznaczonymi "trasami" niezalecany. Z mniejszym i większym trudem dotarłyśmy do przystanku a z niego do przychodni (minęły bezpowrotnie te czasy, kiedy to dojście do ww przychodni zajmowało nam pięć minut; po przeprowadzce musimy dojeżdżać autobusem. Ale nie marudzimy, bo mieszkanko rekompensuje "todo").
Teraz Kruszynka śpi słodko a ja biegnę do kuchni przygotować coś do przekąszenia bo ossssszaleję z głodu. A jeszcze zajęcia zgotować, ola boga!!

1 komentarz: